Patrzyłam na siebie w wysokim lustrze znajdującym się przede mną. Moje blond włosy związane były w ciasnego koka, a szare oczy wyglądały jakby przenikały przez szkło. Westchnęłam do siebie przypominając sobie, że jutro jest dzień w którym zostanie przydzielony do mnie nowy partner. Nie bałam się, wiedziałam że wygram. Zawsze wygrywałam. Ja tylko nie lubię zabijać ludzi. Brzmi to śmiesznie, morderca nie lubi zabijać? Cóż, tak to ja.
Odwróciłam się i rozejrzałam wokół pokoju, ale w rzeczywistości czułam się jak własny więzień. Wszystkie moje trofea, ktore wygrałam. Piętnaście. Piętnaście gier które wygrałam, bijąc kilka rekordów. Najmłodsza żeńska morderczyni. Mam zaledwie 18 lat, powinnam martwić się teraz do jakiego pójdę college'u, a nie jaką osobę zabiję. Gdyby tylko to było takie proste. Kiedy Twój ojciec jest szefem korporacji, nie możesz tak po prostu wycofać się z tego biznesu.
Moje myśli zostały przerwane przez ciche pukanie do drzwi. Otrząsnęłam się i powiedziałam osobie, żeby weszła.
- Uczennico, Twój ojciec powiedział mi, że masz byc gotowa na obiad który będzie za 30 minut. Chce przedyskutować plany na jutro. - Jeden z pracowników ojca oznajmił mi. Wzdrygnęłam się na to jak mnie nazwał. Uczennico, moje imie zabójcy. Nie dostałam szansy by go wybrać, to było już ustalone, i tak będę się nazywać aż do śmierci.
Skinęłam głową i gestem ręki pokazałam mężczyźnie by wyszedł by zaraz po nim zamknąć drzwi.
Spojrzałam na telefon. Musiałam zadzwonić do Liam'a.
Liam jest moim najlepszym przyjacielem. Nasze mamy były kiedyś najlepszymi przyjaciółkami. Był moim jedynym bliższym znajomym biorąc pod uwagę, że nie mogę ujawniać się publicznie. Moja komórka zawiera tylko kilka numerów i na szczęście jego też się tam znajduje.
Podniosłam ją i wybrałam jego numer słuchając sygnałów.
- Sophieeeeeeeeee! - Jego znajomy głos rozbrzmiał w telefonie.
Uśmiechnęłam się, przynajmniej ktoś nazywa mnie po prawdziwym imieniu.
- Liammmmmmm! - Zaśmiałam się przedrzeźniając jego głos. Dla nas to była normalna rzecz.
- Jutro jest ten dzień? - Spytał głosem pełnym powagi.
Znowu westchnęłam - Yeah, yeah dokładnie.
- Sophie, nie musisz tego robić. Już Ci powiedziałem, że gdybyś mi pozwoliła, pomógłbym Ci znaleźć jakiś sposób, żeby się z tego wydostać. - Powiedział cicho, mogłam wyczuć ból w jego głosie.
- Wiem, Liam. Chciałabym, żeby to było takie proste. Dam radę. Zawsze daję. - Odpowiedziałam, ale usłyszałam jak po drugiej linii bierze głęboki wdech.
- Wiem, że jesteś jedną z najlepszych. Ale wystarczy tylko jeden błąd, a na wszystko będzie za późno. - To była prawda. Ale ja byłam mądra.
- Pewnego dnia wydostanę się z tego, ale na razie utknęłam jako ich marionetka. - Odpowiedziałam, ale nasza rozmowa została przerwana.
- Soph, mam randkę z Danielle, zadzwoń do mnie jutro gdy dowiesz się kto jest Twoim partnerem, pa kocham Cię. Bądź bezpieczna. - Zanim zdążyłam odpowiedzieć, on się rozłączył.
Więzienie to coś co teraz czuję. Misja po misji, setki niewinnych osób które zabiłam. I nic nie mogłam z tym zrobić. Moje drzwi nagle otworzyły się i zobaczyłam znajome blond włosy i niebieskie oczy. - Hej Niall. - Powiedziałam, dając mu przyjacielski uścisk.
Niall był jednym ze sług mojego ojca. Uprowadził go z jego domu z Irlandii gdy miał 11 lat. Pamiętam jego strach, jak ja bałam się o niego. Na początku miał zrobić z niego zabójcę, ale Niall był słaby i nie ważne co, nigdy by nikogo nie zabił. Mój ojciec więc uczynił z niego sługę. Po moich prośbach i błaganiach ojciec w końcu pozwolił Niall'owi kontaktować się ze swoją rodziną. Jesteśmy w tym samym wieku, a on jest po prostu 'normalną' osobą którą mogę widywać na co dzień.
- Hej Sophie. - Odpowiedział. Jest jedną z niewielu osób, oprócz Liam'a, która nazywa mnie po prawdziwym imieniu. Jeśli zrobiłby tak w pobliżu innych osób zostałby pobity, jako jego kara, ale on jest ostrożny. - Przyniosłem Ci trochę herbaty na szczęście. Chociaż wiem, że będzie dobrze.
- Dzięki Niall, jak Twoja rodzina? - Zapytałam, biorąc łyk przepysznego napoju.
- U nich... w porządku. Wciąż przyzwyczajają się do tego wszystkiego. - Odpowiedział, a ja kiwnęłam głową.
Ktoś krzyknął imię Niall'a, mówiąc mu by wracał do pracy. Po tym wyszedł, zostawiając mnie znów samą w pokoju.
Spojrzałam na zegarek; 7.30 PM. Cholera, muszę zejść na dół do jadalni i spotkać się z ojcem. Chwyciłam kurtkę i wybiegłam za drzwi pokoju. Zaczęłam szybko przemieszczać się po długich korytarzach, od czasu do czasu wpadając na pracowników ojca. Wtargnęłam przez drzwi do jadalni i od razu poczułam pary wszystkich oczu na mnie.
- Uczennico, spóźniłaś się. Usiądź. - Donośny głos ojca rozbrzmiał w małym pomieszczeniu. Powoli podeszłam do stołu i usiadłam na końcu, naprzeciwko mojego ojca. Odchrząknął zanim zaczął mówić.
- Jak wszyscy wiemy, moja córka Uczennica, wygrała grę 15 razy, a w ciągu kilku tygodni będzie to już 16 raz. - Zaczął przemowę. Niektórzy zaczęli klaskać, inni śmiać. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam chłopaka który chyba nie był w moim wieku. Jego włosy były postawione do góry, miał kolczyki w obu uszach wraz z kilkoma tatuażami. - Uczennico, to jest jeden z naszych nowych zabójców. Właśnie zaczął trenować. - Powiedział mój ojciec, widząc moje dziwne spojrzenie na tego chłopaka.
- Jestem Zayn.
- A ja So- Uczennica. - Odpowiedziałam. Ojciec dał mi spojrzenie pełne dezaprobaty za to, że prawie powiedziałam swoje prawdziwe imię.
- Wiele o Tobie słyszałem. Masz jakieś dobre rady? - Zayn zapytał, a ja starałam się nie prychnąć
- Powiem Ci po kolacji. - Odpowiedziałam. Szybko przeniosłam całą swoją uwagę na talerz, który stał przede mną. To nie było tak, że byłam głodna, więc po prostu zaczęłam grzebać widelcem w nieapetycznym jedzeniu.
- Uczennico, jutro poznasz swojego nowego partnera. On jest w porządku młodym chłopakiem. Około Twojego wieku.- Mój ojciec się odezwał. W moim wieku? To było dziwne, prawie nie było żadnych zabójców w wieku 18 lat. - Jest czarujący, tak jest. Nie zakochuj się w nim, musisz go zabić. - Ojciec uśmiechnął się na jego próbę bycia sarkastycznym. Parsknęłam, ja zakochująca się w chłopaku? Nie ma szans.
~~***~~
Skończyliśmy kolację, więc wydostałam się z jadalni by wziąć prysznic.
- Uczennico! - Usłyszałam jak ktoś z tyłu nie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam tego dzieciaka Zayn'a, biegnącego do mnie by zdobyć moją uwagę. Zatrzymałam się, by usłyszeć co chce powiedzieć. - Cześć. - Powiedział, gdy się zatrzymał.
- Cześć. - Odpowiedziałam, niepewna co się dzieje.
- Jesteś podekscytowana jutrem? - Zapytał od niechcenia, wkładając dłonie do kieszeń swoich wytartych jeansów. Uważnie rozejrzałam się wokół, by zobaczyć ludzi pracujących w ramach mojego ojca, ludzi którzy mogli wpędzić mnie w kłopoty gdyby usłyszeli prawdziwą odpowiedź.
- Yeah. - Skłamałam. - Yeah, jestem podekscytowana.
Zayn rzucił mi mały uśmiech. Może to dlatego, że byłam tak wyczerpana, ale wydawało mi się jakby martwił się o mnie. - Cóż, chciałam CI tylko życzyć powodzenia. To okrutny świat, ale myślę, że zrobisz to co masz zrobić, prawda? - Kiwnęłam głową na znak zgody. Zayn nie był aż tak zły - Lepiej Cię puszczę. Musisz odpocząć na jutrzejszy wielki dzień. Było miło Cię poznać.
Odwzajemniłam uśmiech - Ciebie też było miło poznać. Dobranoc.
Zwróciliśmy się w przeciwne strony. Dobrze było wiedzieć, że na tym świecie są jeszcze chociaż w połowie przyzwoici ludzie.
~~***~~
Weszłam do pokoju i przebrałam się w moją jedwabną piżamę importowaną z Hiszpanii. Kiedy Twój tata jest głową korporacji, masz pieniądze, i to dużo. Dobrze było zrelaksować się pod koniec dnia. Mój ojciec przez ostatnie dwa tygodnie zwiększał mój trening co każdy dzień, więc byłam gotowa do zawodów. Recz jasna, moje ciało było całe obolałe.
- Tatusiu, dlaczego nie mogę iść do przedszkola jak Liam? - Moje trzy roczne własne ja spytało, patrząc na strasznego ojca.
Zaśmiał się chłodno - Jesteś wyjątkowa, moje dziecko. Musisz trenować i uczyć się jak operować nożami i strzelać z broni. - Odpowiedział, a ja tylko zmarszczyłam brwi.
- Ale ja chcę iść z Liam'em! - Jęknęłam. Moje ciało zaczęło się trząść gdy poczułam kontakt jego ręki z moją twarzą.
- Będziesz robić to, co Ci każą. - Krzyknął. Stłumiłam w sobie płacz. - A teraz chodź. Spóźnimy się.
- Jego ogromna ręka chwyciła moje ramię, ciągnąc mnie do dziwnego miejsca w którym nigdy nie byłam.
Obudziłam się drżąca i pocąca się. Jakimś cudem, to zawsze staje się w nocy przed tym kiedy mam poznać mojego nowego partnera a zarazem kolejną osobę, którą muszę zabić. Zaczęłam treningi na zabójcę wtedy kiedy mogłam już chodzić. Te wspomnienia wciąż płoną w mojej głowie. W każdą noc, moja mama stawała z argumentami i kłóciła się z ojcem, że to nie jest to czego dla mnie chce. Ale jego słowo było silniejsze niż jej.
Spojrzałam na zegarek; 8:45. Miałam spotkać się z moim partnerem na lunchu w południe. Chyba powinnam wstać i przygotować się. Niall zostawił mi śniadanie na małym wózku na końcu mojego łóżka. Szkoda, że spałam kiedy przyniósł mi to jedzenie, naprawdę potrzebowałam z kimś porozmawiać. Nerwy zawładnęły moim ciałem. Mój ojciec powiedział, że jest w moim wieku. Nigdy nie miałam kogokolwiek w moim wieku. Zawsze byłam przeciwko 40-latnim mężczyznom, którzy byli dobrze wyszkoleni, ale nie przeciwko 18-letniemu chłopakowi.
Harry
- Będziemy musieli używać Twojego uroku, Styles. - Mój szef powiedział do mnie, posyłając mi uśmiech. Kobieta, miałem być przeciwko kobiecie. Nie mogłem zabić dziewczyny.
- Dlaczego? - Mruknąłem.
- Spraw, żeby się w Tobie zakochała. Będziesz przeciwko jednej z najlepszych, musisz użyć każdej siły jaką masz. - Odpowiedział. Świetnie, więc teraz mam sprawić, żeby dziewczyna, którą mam zabić zakochała się we mnie.
- Miałeś na myśli, ona będzie przeciwko najlepszemu. - Odpowiedziałem arogancko. Szef zaśmiał się chłodno. Nigdy nie powiedział mi jak naprawdę ma na imię; zawsze nazywałem go szefem.
- Spraw, żeby się w Tobie zakochała, spraw żeby czuła, że może Ci zaufać. Poznaj jej tajemnice. Tylko jedna rzecz. Nie zakochuj się w niej. - Powiedział, dając mi krzywy uśmiech. Jakby tego było mało, że znowu utknąłem w zawodach, teraz miałem stawić się dziewczynie. Wiem, że wygrałem 10 razy, ale nadal staję się nerwowy gdy przychodzi ta pora roku.
- Wygląd może być mylący młody człowieku. Nie wygląda tak dobrze. Ale jest jedną z najlepszych tutaj i właśnie Ty będziesz tym, który się jej pozbędzie. - Znów zaśmiał się chłodno. - Po postu upewnij się, że wygrasz, bo jeśli nie, zginiesz. A teraz chodź, musimy się z nimi spotkać na lunchu.
------------------------
witam z pierwszym rozdziałem :)
miał być o wiele wcześniej, ale że są one długie a ja nie jestem do takich przyzwyczajona, wyszedł aż taki odstęp czasu :-/
następny postaram się dodać szybciej, oczywiście jeżeli będą komentarze i wejścia :)
jakieś pytania:
NIESPRAWDZONE DO POŁOWY, WIĘC PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY
świetnie się zapowiada ;))
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńŚwietne ! ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie. Interesująco się zapowiada. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńJest grudzień, a ja nadal czekam na następny rozdział. Wciągnęło mnie ;)
OdpowiedzUsuń